wtorek, 21 kwietnia 2015

Laury Skoczniołaza 2015 - cz. 2

Długo wyczekane, ale są! Jednoosobowa Kapituła przedstawia laureatów Laurów Skoczniołaza za sezon 2014/15 w głównych kategoriach! 

SKOK SEZONU
(2014: Kamil Stoch, 105,5 m w Soczi)



Wydaje się, że w sezonie, w którym pada rekord świata, żaden inny skok nie może być uznany za najlepszy. A jednak muszę przeprosić Andersa Fannemela. Czemu to nie jego rekord był według mnie najlepszy? Może to po trosze wina Wasiljewa, który pokazał, że w Vikersund można ulecieć jeszcze dalej. Powszechna wiedza o jego umiejętnościach lądowania pozwala wyobrazić sobie skok (w wykonaniu innego zawodnika, rzecz jasna) o tej samej długości, aczkolwiek, jak najbardziej, ustany. W każdym razie, choć lot Fannemela robił wrażenie, to nie aż takie jak lot na 248,5 metra Petera Prevca w Planicy (rekord skoczni). Przede wszystkim zadecydował tu styl (Słoweniec lądował telemarkiem i dostał nawet dwie dwudziestki) i parabola lotu (w Planicy wyższa niż w Vikersund, co wzmacnia wrażenia wizualne.

Oby takich skoków więcej. Zasługują na to kibice, ale też sami skoczkowie.

TRENER SEZONU i DRUŻYNA SEZONU
(2014: Werner Schuster / Niemcy)

Alexander Stöckl
(fot. Hill Size Magazine)



To co miało Norwegom się udać w minionym sezonie - udało się. Drużynowo zdobyli najważniejszy skalp, czyli złoto MŚ, indywidualnie Velta był objawieniem sezonu i mistrzem świata. Do tego doszły jeszcze srebra z Falun: jedno Velty i jedno ekipy mikstowej, która do końca walczyła o wygraną z Niemcami. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie triumfu w Pucharze Narodów, który trafił w ręce naszych zachodnich sąsiadów, także po rywalizacji do ostatniego momentu. Prócz Rune Velty nie zawodzili rutyniarze Bardal i Jacobsen (nawiasem mówiąc: obaj kończą już kariery!), a także, dotąd nieco nieprzewidywalny, rekordzista świata Fannemel. W szerokiej czołówce zadomowił się natomiast nowy mistrz wśród juniorów, Johann Andre Forfang. Norwegia zasłużyła na tytuł drużyny sezonu, a to wszystko dzięki znakomitej pracy Alexandra Stöckla, dawnego współpracownika Miki Kojonkoskiego. Austriacki szkoleniowiec, prócz tego, że świetnie przygotował ekipę do sezonu, dokonywał doskonałych decyzji personalnych. Ta kwestia zawiodła chociażby w przypadku trenera Niemców Wernera Schustera, który zrezygnował z Marinusa Krausa w konkursie drużynowym na MŚ. Resumując, Stöckla nagradzam "Trenerem sezonu", a za najlepszą drużynę uznaję Norwegów.

SKOCZKINI SEZONU
(2014: Carina Vogt)

Carina Vogt
(fot. Hill Size Magazine)


I znów ta sama historia. Aż chciałoby się sparafrazować pewne znane sportowe powiedzenie: "Skoki narciarskie kobiet to taka dyscyplina, w której kilkadziesiąt pań fruwa na nartach, a na końcu i tak wygrywa Niemka". I to jedna, konkretna Niemka - Carina Vogt. Złota medalistka olimpijska z Soczi potwierdziła klasę na MŚ. Choć wielką faworytką nie była, to wielkie faworytki udało jej się pogodzić. I wygrać. A przy okazji udowodnić, że jest prawdziwą mistrzynią. Vogt staje się też powoli etatową mistrzynią Laurów Skoczniołaza. Niemiecka skoczkini jako pierwsza otrzymuje wyróżnienie po raz drugi

W przyszłym sezonie dużej imprezy docelowej nie będzie. Może w tym właśnie  Daniela Iraschko-Stolz czy Sara Takanashi powinny upatrywać szansy na zdobycie uznania przez Jednoosobową Kapitułę? :)

SKOCZEK SEZONU
(2014: Kamil Stoch)

Severin Freund
(fot. Mikołaj Szuszkiewicz)


Znany wszystkim doskonale Severin Freund wygrał Puchar Świata (wygrywając najwięcej konkursów), a także zdobył podwójne mistrzostwo (duża skocznia i mikst) i wicemistrzostwo świata (skocznia normalna) w Falun. Choć Peter Prevc miał świetny sezon i o mało co nie wyprzedził Niemca na samym finiszu (panowie zrównali się punktami - obaj zostali zwycięzcami klasyfikacji Pucharu Świata, ale tylko do Freunda powędrował właściwy Puchar Świata, czyli Kryształowa Kula - jest to sytuacja dość kuriozalna i moim zdaniem postępowanie w takich przypadkach powinno być jasno sprecyzowane w regulaminie, który wcale nie reguluje tej kwestii zbyt precyzyjnie), to jednak Słoweniec po prostu osiągnął mniej, a z głównej imprezy sezonu nie przywiózł ani jednego medalu. Bezwzględnie mniejsze sukcesy odnotował także Rune Velta (złoto, srebro i brąz na MŚ robią wrażenie, ale w PŚ był "dopiero" ósmy). Dlatego Laur Skoczniołaza trafia do Freunda. Tak dla odmiany - po zwycięstwie sympatycznego Słoweńca w FIS-owskim plebiscycie.

ŚWIATOWY LAUR SKOCZNIOŁAZA
(2014: Noriaki Kasai)

Tepeš wygrywa w Planicy.
(fot. Mikołaj Szuszkiewicz)

Ta specjalna nagroda trafia tym razem za rywalizację w duchu fair play. Choć na włosku wisiała Kryształowa Kula dla Prevca i wszystko zależało od skoku kolegi z drużyny - Jurija Tepeša. Ten jednak walczył o swoje zwycięstwo - w zawodach. Nie było team orders, a Tepeš wygrał we wspaniałym stylu. "To nie była moja walka" - mówił później o przegranej Prevca, za którą obwiniano Jurija. Ten triumf z pewnością był dla syna jednego z FIS-owskich decydentów naznaczony pewną goryczą, ale... takie są niezbywalne uroki sportu. Należy dodać, że Tepeš w Planicy błyszczał - jego bardzo dalekie i znakomite stylowo skoki doprowadzały kibiców zgromadzonych pod Letalnicą do euforii. Kto wie, czy w przyszłym sezonie to laureat tego specjalnego Lauru Skoczniołaza nie pokusi się o rekord świata.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Laury Skoczniołaza 2015 - cz. 1

Sezon 2014/15 był jednym z ciekawszych i najbardziej emocjonujących sezonów ostatnich lat. Tak jak przed rokiem, tak i teraz, w ramach podsumowania zmagań Latającego Cyrku Waltera Hofera, zdecydowałem się przyznać Laury Skoczniołaza.

Jednoosobowa kapituła przedstawia:

JUNIOR SEZONU
(w 2014 wyróżniony został Cene Prevc)

Johann André Forfang
(fot. z oficjalnego profilu zawodnika na Facebooku)


W tym roku nie miałem szczególnych wątpliwości. Ten tytuł przyznaję Johannowi André Forfangowi. Brat nieskaczącego już Daniela (dawnego letniego rekordzisty Wielkiej Krokwi) był jednym z objawień sezonu. Zdobył mistrzostwo świata juniorów, a w Pucharze Świata kilka razy mieścił się w pierwszej "10" (w Vikersund stanął nawet na podium). Forfang nie jest zresztą jedynym skoczkiem z niezwykle zdolnego młodego pokolenia Norwegów. Takie talenty jak Sjoeen, Bjoereng, czy Granerud mogą szybko zadomowić się w światowej czołówce. W obliczu odejścia Bardala i kilku seniorów z bezpośredniego zaplecza trzonu kadry będzie im jeszcze łatwiej znaleźć miejsce w składzie ekipy Alexandra Stöckla.

OUTSIDER SEZONU
(2014: Sorin Iulian Pitea)



To był niezły sezon dla outsiderów. Holender Lars Antonissen, który jako pierwszy od dawna Holender wystąpił w Pucharze Świata (ostatnim był Christoph Kreuzer w 2004 roku). Antonissenowi udało się przebrnąć kwalifikacje w Oslo i wystąpić w konkursie głównym. Z kolei Turek Samet Karta wygrał zawody Pucharu FIS w amerykańskim Brattleboro, co było pierwszym tureckim zwycięstwem w zawodach "na szczeblu centralnym". Ale wyróżnić Laurem postanowiłem skoczka, który w tym sezonie wprowadził na ten sam szczebel reprezentację Wielkiej Brytanii po latach niebytu (niebyt ten próbował przerwać weteran James Lambert, któremu kłody pod nogi rzucał FIS). Urodzony w Kanadzie i mieszkający w USA brytyjski skoczek Jake Lock zadebiutował w FIS Cupie i zdołał w ciągu trzech konkursów uzbierać 7 punktów do klasyfikacji (z gorszym skutkiem występował także jego brat Robert - nie awansował ani razu do II serii). Oby tak dalej!

SKOCZNIA SEZONU
(2014: Bloudkova Velikanka w Planicy)

Letalnica
(fot. Mikołaj Szuszkiewicz)


Choć wbrew szumnym zapowiedziom nie padł na niej rekord świata, to przebudowana Letalnica bratov Gorišek wydaje się być skocznią doskonałą. Skoki na niej - nie dość że widowiskowe, to jeszcze dalekie i bezpieczne. I chyba łatwiejsze dla słabszych skoczków niż w Vikersund, co łatwo można wywnioskować oglądając tegoroczne zawody z obu tych miejsc. Koniec przebudowy Letalnicy dopełnił modernizację planickiego kompleksu, o którym zaryzykuję stwierdzenie, że jest w tym momencie najlepszy na świecie. Zresztą Planica dostaje ode mnie wyróżnienie drugi rok z rzędu - po Laurze dla Bloudkovej Velikanki.

OBJAWIENIE SEZONU
(2014: Thomas Diethart)


Rune Velta
(fot. Hill Size Magazine)


Czy skoczek, który był już wicemistrzem świata w lotach i zajmował pojedyncze miejsca na podium w zawodach PŚ może być jeszcze objawieniem? Czy kolejne sukcesy nie są w takim przypadku naturalną i spodziewaną koleją rzeczy. Raczej nie w tym przypadku. Wybitny występ Rune Velty na MŚ (cztery starty i cztery medale, w tym dwa złote) był dla wielu szokiem. Czy nowy mistrz świata z normalnej skoczni nawiąże jeszcze kiedyś do genialnego Falun 2015? Medali przywiezionych ze Szwecji nikt od niego oczekiwał. Teraz presja będzie ogromna. To, czy zapisze się w historii jako "skoczek jednych zawodów" czy nie będzie zależało w dużej mierze od odporności psychicznej zawodnika. Jeśli da sobie radę z tym, to swoim skoczniołazowskim okiem widzę go jeszcze niejednokrotnie na podium wielkich imprez.

POLSKI LAUR SKOCZNIOŁAZA
(2014: Krzysztof Biegun - za zwycięstwo w zawodach PŚ i koszulkę lidera)

Podium MP w Zakopanem.
(fot. Hill Size Magazine)


Pora na pierwsze z wyróżnień specjalnych - dla wyjątkowych wydarzeń lub ludzi, których trudno przypisać do pozostałych kategorii. W zeszłym roku takim laurem (w ramach krajowego podwórka) wyróżniłem pierwsze zwycięstwo w PŚ Krzysztofa Bieguna i fakt liderowania tego zawodnika w klasyfikacji PŚ. W tym roku uznałem, że grzechem byłoby nie wyróżnić stojących na bardzo wysokim poziomie sportowym marcowych mistrzostw Polski na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Podczas tych zawodów dwa razy padł rekord skoczni (najpierw wyrównany przez K. Bieguna - 140,5 metra, a następnie pobity przez Kamila Stocha - 141,5 m). Ale oprócz tego oddano dwa nieustane skoki powyżej 140 metrów (141,5 m Piotra Żyły i przede wszystkim 144 m Klemensa Murańki). Takiego fruwania na świetnie przygotowanej Wielkiej Krokwi (już po zakończeniu sezonu PŚ) absolutnie się nie spodziewałem! Poza tym wyniki przyniosły kilka ciekawych rozstrzygnięć, chociażby srebro Andrzeja Stękały, czy czwarte miejsce Jakuba Kota. Były to najlepsze MP, jakie miałem do tej pory okazję oglądać*. Dla polskich skoczków - po bardzo trudnym sezonie (choć przecież medalowym - z brązem MŚ!) była to (mam nadzieję) zapowiedź tego, że teraz będzie już tylko z górki.

* - Co ciekawe, najgorsze także odbyły się w minionym sezonie. Za takie uznaję grudniową mękę w Wiśle-Malince.

Wyróżnienia w kolejnych kategoriach już wkrótce!