SKOK SEZONU
(2014: Kamil Stoch, 105,5 m w Soczi)
Wydaje się, że w sezonie, w którym pada rekord świata, żaden inny skok nie może być uznany za najlepszy. A jednak muszę przeprosić Andersa Fannemela. Czemu to nie jego rekord był według mnie najlepszy? Może to po trosze wina Wasiljewa, który pokazał, że w Vikersund można ulecieć jeszcze dalej. Powszechna wiedza o jego umiejętnościach lądowania pozwala wyobrazić sobie skok (w wykonaniu innego zawodnika, rzecz jasna) o tej samej długości, aczkolwiek, jak najbardziej, ustany. W każdym razie, choć lot Fannemela robił wrażenie, to nie aż takie jak lot na 248,5 metra Petera Prevca w Planicy (rekord skoczni). Przede wszystkim zadecydował tu styl (Słoweniec lądował telemarkiem i dostał nawet dwie dwudziestki) i parabola lotu (w Planicy wyższa niż w Vikersund, co wzmacnia wrażenia wizualne.
Oby takich skoków więcej. Zasługują na to kibice, ale też sami skoczkowie.
TRENER SEZONU i DRUŻYNA SEZONU
(2014: Werner Schuster / Niemcy)
Alexander Stöckl (fot. Hill Size Magazine) |
To co miało Norwegom się udać w minionym sezonie - udało się. Drużynowo zdobyli najważniejszy skalp, czyli złoto MŚ, indywidualnie Velta był objawieniem sezonu i mistrzem świata. Do tego doszły jeszcze srebra z Falun: jedno Velty i jedno ekipy mikstowej, która do końca walczyła o wygraną z Niemcami. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie triumfu w Pucharze Narodów, który trafił w ręce naszych zachodnich sąsiadów, także po rywalizacji do ostatniego momentu. Prócz Rune Velty nie zawodzili rutyniarze Bardal i Jacobsen (nawiasem mówiąc: obaj kończą już kariery!), a także, dotąd nieco nieprzewidywalny, rekordzista świata Fannemel. W szerokiej czołówce zadomowił się natomiast nowy mistrz wśród juniorów, Johann Andre Forfang. Norwegia zasłużyła na tytuł drużyny sezonu, a to wszystko dzięki znakomitej pracy Alexandra Stöckla, dawnego współpracownika Miki Kojonkoskiego. Austriacki szkoleniowiec, prócz tego, że świetnie przygotował ekipę do sezonu, dokonywał doskonałych decyzji personalnych. Ta kwestia zawiodła chociażby w przypadku trenera Niemców Wernera Schustera, który zrezygnował z Marinusa Krausa w konkursie drużynowym na MŚ. Resumując, Stöckla nagradzam "Trenerem sezonu", a za najlepszą drużynę uznaję Norwegów.
SKOCZKINI SEZONU
(2014: Carina Vogt)
Carina Vogt (fot. Hill Size Magazine) |
I znów ta sama historia. Aż chciałoby się sparafrazować pewne znane sportowe powiedzenie: "Skoki narciarskie kobiet to taka dyscyplina, w której kilkadziesiąt pań fruwa na nartach, a na końcu i tak wygrywa Niemka". I to jedna, konkretna Niemka - Carina Vogt. Złota medalistka olimpijska z Soczi potwierdziła klasę na MŚ. Choć wielką faworytką nie była, to wielkie faworytki udało jej się pogodzić. I wygrać. A przy okazji udowodnić, że jest prawdziwą mistrzynią. Vogt staje się też powoli etatową mistrzynią Laurów Skoczniołaza. Niemiecka skoczkini jako pierwsza otrzymuje wyróżnienie po raz drugi
W przyszłym sezonie dużej imprezy docelowej nie będzie. Może w tym właśnie Daniela Iraschko-Stolz czy Sara Takanashi powinny upatrywać szansy na zdobycie uznania przez Jednoosobową Kapitułę? :)
SKOCZEK SEZONU
(2014: Kamil Stoch)
Severin Freund (fot. Mikołaj Szuszkiewicz) |
Znany wszystkim doskonale Severin Freund wygrał Puchar Świata (wygrywając najwięcej konkursów), a także zdobył podwójne mistrzostwo (duża skocznia i mikst) i wicemistrzostwo świata (skocznia normalna) w Falun. Choć Peter Prevc miał świetny sezon i o mało co nie wyprzedził Niemca na samym finiszu (panowie zrównali się punktami - obaj zostali zwycięzcami klasyfikacji Pucharu Świata, ale tylko do Freunda powędrował właściwy Puchar Świata, czyli Kryształowa Kula - jest to sytuacja dość kuriozalna i moim zdaniem postępowanie w takich przypadkach powinno być jasno sprecyzowane w regulaminie, który wcale nie reguluje tej kwestii zbyt precyzyjnie), to jednak Słoweniec po prostu osiągnął mniej, a z głównej imprezy sezonu nie przywiózł ani jednego medalu. Bezwzględnie mniejsze sukcesy odnotował także Rune Velta (złoto, srebro i brąz na MŚ robią wrażenie, ale w PŚ był "dopiero" ósmy). Dlatego Laur Skoczniołaza trafia do Freunda. Tak dla odmiany - po zwycięstwie sympatycznego Słoweńca w FIS-owskim plebiscycie.
ŚWIATOWY LAUR SKOCZNIOŁAZA
(2014: Noriaki Kasai)
Tepeš wygrywa w Planicy. (fot. Mikołaj Szuszkiewicz) |
Ta specjalna nagroda trafia tym razem za rywalizację w duchu fair play. Choć na włosku wisiała Kryształowa Kula dla Prevca i wszystko zależało od skoku kolegi z drużyny - Jurija Tepeša. Ten jednak walczył o swoje zwycięstwo - w zawodach. Nie było team orders, a Tepeš wygrał we wspaniałym stylu. "To nie była moja walka" - mówił później o przegranej Prevca, za którą obwiniano Jurija. Ten triumf z pewnością był dla syna jednego z FIS-owskich decydentów naznaczony pewną goryczą, ale... takie są niezbywalne uroki sportu. Należy dodać, że Tepeš w Planicy błyszczał - jego bardzo dalekie i znakomite stylowo skoki doprowadzały kibiców zgromadzonych pod Letalnicą do euforii. Kto wie, czy w przyszłym sezonie to laureat tego specjalnego Lauru Skoczniołaza nie pokusi się o rekord świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz