niedziela, 29 grudnia 2013

Nie panikujmy!

Jest średnio, ale nie ma tragedii. Zwycięstwa Kamila Stocha w Oberstdorfie oczekiwali niepoprawni optymiści, podium - optymiści zwyczajni, pierwszej szóstki - życzliwi realiści. Sam liczyłem na pierwszą dziesiątkę. I choć przeliczyłem się, nie panikuję.

Simon Ammann - triumfator z Oberstdorfu. (fot. onet.pl)

Oberstdorf nie jest szczęśliwą skocznią dla Kamila Stocha. Mistrz świata z zeszłego roku NIGDY nie był tam wśród najlepszych dziesięciu zawodników. Trzynastą pozycją powtórzył najlepsze osiągnięcie z Góry Cieni, które uzyskał rok temu. Wcześniej nie był ani razu nawet w drugiej dziesiątce... Obiekt ewidentnie Polakowi nie leży, nawet kiedy jest w dobrej formie. A w takiej był i w zeszłym roku. Co więcej - do trzeciego zawodnika po Oberstdorfie tracił dokładnie 26,5 punktu. Dziś do Dietharta i Prevca, którzy zajęli najniższe miejsce na podium ex aequo, traci... 25,3 pkt. Sytuacja jest więc bliźniaczo podobna. W zeszłym roku już w Ga-Pa Stoch był szósty (tuż za Maciejem Kotem, który w Oberstdorfie był 50.) A jak skończył się TCS 2012/13? Kamil Stoch zajął czwarte miejsce ze stratą dwóch punktów do podium. To wszystko pokazuje, że o ile trudno będzie już Turniej wygrać, o tyle podium wciąż jest realne. Oczywiście, przy dobrych skokach w kolejnych konkursach, ale forma jest. W końcu żółta koszulka lidera nie wzięła się znikąd...

Ale nawet jeśli Kamil Stoch nie znajdzie się na podium Turnieju Czterech Skoczni, nie zamierzam krzyczeć o porażce i nawoływać do zmiany trenera. To nie Turniej jest imprezą docelową sezonu. Tą imprezą są Igrzyska Olimpijskie w Soczi. To tam będziemy oczekiwać medali i to po igrzyskach właśnie będziemy mogli oceniać naszych zawodników i sztab szkoleniowy. Wiemy doskonale, choćby po poprzednim sezonie, że nasz "podhalański Funaki" doskonale trafia z formą na główny czempionat. Choćby to pozwala mi myśleć spokojnie o jego dalszych poczynaniach. Poza tym, warto zerknąć na relacje Turniej Czterech Skoczni - Igrzyska Olimpijskie: od trzech igrzysk mistrzami zostają skoczkowie spoza podium TCS w danym sezonie:

2002 - Simon Ammann - 6. w TCS
2006 - Lars Bystoel - 16. w TCS, Thomas Morgenstern - 20. w TCS
2010 - Simon Ammann - 5. w TCS.

Uspokojeni? Mam nadzieję, że tak! W takim układzie, zostawiam Kamila Stocha i przyglądam się tym, którym w Oberstdorfie poszło nieco lepiej. Simon Ammann. Ten człowiek to fenomen, ale nawet zwycięstwo w inauguracyjnym konkursie nie przekonało mnie do tego, że może triumfować w Turnieju po raz pierwszy w karierze. Szczególnie, że dostał wyraźnie zawyżone noty za styl - ale to już taka mała, niechlubna tradycja... Na tej tradycji stracił Anders Bardal, którego obecność na podium absolutnie zaskoczeniem nie jest. Drugim miejscem potwierdził znakomitą dyspozycję i wyrasta na mojego osobistego faworyta do triumfu w Turnieju. Świetnie skacze Peter Prevc, ale to talent czystej wody i jego podium też nie jest niespodzianką. Jednak tak daleko fruwający Thomas Diethart to prawdziwa rewelacja. Jeśli w którymś skoku nie spali się psychicznie, to możemy być świadkami sensacji na podium TCS... 

Bardzo blisko podium trzymają się Morgenstern i Kasai, bacznie obserwowani przez kibiców. Pierwszy powraca po groźnie wyglądającym upadku, drugi - ma prawie 42 lata i startuje w Turnieju po raz dwudziesty czwarty. Ich doświadczenie może "pożreć" młodszych Prevca i Dietharta, choć Słoweniec jest już przecież medalistą mistrzostw świata... Przeciętnie, jak na siebie, spisał się Gregor Schlierenzauer, ale podobnie jak Stoch nie może być skreślany z grona kandydatów do najlepszych miejsc. "Schlieriego" można lubić, bądź nie, ale mamy do czynienia z mistrzem skoków i jest to fakt niezaprzeczalny. Nieco zawiedli mnie dwaj skoczkowie. Pierwszym z nich jest Janne Ahonen, powracający do Turnieju pięciokrotny jego triumfator. Walka o podium TCS miała być jednym z celów wielkiego Fina, któremu ciężko jest na dobre rozstać się ze skokami. Jednakże po 25. miejscu w Oberstdorfie musiałby dokonywać cudów w kolejnych konkursach, by swój cel osiągnąć. Drugi sprawca zawodu to Andreas Wellinger, choć przecież Niemiec ma całą karierę jeszcze przed sobą i być może niejeden wygrany Turniej...

Nie mógłbym króciutko nie wspomnieć na koniec o pozostałych Polakach. Jak na pechowy Oberstdorf - było całkiem nieźle. Cieszy występ Klemensa Murańki, który co prawda w drugiej serii stracił kilka pozycji, jednak wygląda na dobrze przygotowanego. To samo jest z pozostałymi, a o ich aktualnej formie dużo powiedzą zawody na bardziej lubianej skoczni w Ga-Pa. Rodacy, bądźmy dobrej myśli!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz