sobota, 4 stycznia 2014

Dziegieć i miód

Pięć sezonów temu Anssi Koivuranta zdobył Kryształową Kulę w kombinacji klasycznej (tzw. norweskiej). Dziś staje na najwyższym stopniu podium zawodów Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku, jako pierwszy Fin od 2010 roku, kiedy to w grudniowym konkursie w Kuopio triumfował Ville Larinto. To wyjątkowa chwila dla podnoszących się z kryzysu fińskich skoków narciarskich, jednak trudno uznać to zwycięstwo za pełnowartościowe.


Kamil Stoch w locie na Bergisel. (fot. Reuters/PAP, za: onet.pl)

Powód jest prosty - zawody na Bergisel, pięknej skoczni projektu Zahy Hadid, nie były widowiskiem w pełni sportowym. Przy tak kręcącym wietrze, który wypaczył wyniki, nie można mówić o sprawiedliwości. To po prostu oglądało się źle. Poza tym, zawody w których uznaje się za końcowy wynik sytuację po jednym skoku, zawsze pozostawiają spory niedosyt. 

Ale fakt, że druga seria została anulowana, spowodował że dość loteryjne wyniki nie wpłynęły aż tak na sytuację w Turnieju Czterech Skoczni. Drugie skoki najlepszych po pierwszej kolejce niekoniecznie musiały "wyprostować" sytuację (jako że wiatr wciąż rozdawał karty). W związku z tym, noty za Innsbruck mają procentowo mniejszy udział w łącznych notach zawodników w klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni. I całe szczęście, bo skoczkowie zwyczajnie na to zasłużyli.

Skoro już mamy wyniki takie, jakie mamy, wspomnijmy o tym, co w tej beczce dziegciu jest dla nas łyżką miodu. Kamil Stoch zajął miejsce na podium. Tym sposobem utrzymuje żółtą koszulkę lidera Pucharu Świata, a w klasyfikacji Turnieju awansuje na ósmą lokatę. Czy z tego miejsca może jeszcze zaatakować podium? Myślę że powinien atakować podium konkursu w Bischofshofen, ale specjalnie nie zaprzątać sobie głowy pierwszą trójką w Turnieju. Niech skacze jak najlepiej, a być może wysokie miejsce na niemiecko-austriackim tournee przyjdzie samo - wszystko zależy od rywali...

Cieszą skoki Klemensa Murańki. Mimo że do podium mu daleko, to skacze na tyle równo i stabilnie, że awansował na dziesiąte miejsce w Turnieju. Do tej pory, w pierwszej dziesiątce końcowej klasyfikacji TCS meldowało się jedenastu Biało-Czerwonych, ale gdyby obecna sytuacja utrzymałaby się, to pierwszy raz w historii wśród dziesiąciu najlepszych mielibyśmy dwóch Polaków. Nawet jeśli Murańce nieco zabraknie do utrzymania pozycji, to i tak jego turniejowy występ już w tym momencie zasługuje na uznanie. Zakopiańczyk poważnie zbliżył się do nominacji olimpijskiej.

Przed nami Bischofshofen. Tam okaże się, czy Thomas Diethart jest na tyle mocny psychicznie, by odnieść tak ogromny triumf właściwie na początku swojej kariery w Pucharze Świata. Ammann i Morgenstern zapewne liczą na potknięcie młodego skoczka z Tulln nad Dunajem. Trochę się obawiam, że mogą się przeliczyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz