czwartek, 30 stycznia 2014

Wszystko na jedną kartę

Gregor Schlierenzauer nie jedzie do Willingen. Wygląda więc na to, że dla największego gwiazdora współczesnych skoków liczy się w tym sezonie jeden cel - zdobycie indywidualnego złota olimpijskiego w Soczi. Czy będzie to ostatni wielki cel Schlieriego w karierze?


Dubaj - tu Gregor Schlierenzauer regenerował się przed Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi (fot. Nepenthes/Wikimedia Commons)

O tym, jak wyrobioną pozycję w świecie skoków narciarskich ma Gregor Schlierenzauer, świadczy to, że obecny sezon postrzegany jest jako przeciętny w jego wykonaniu. A przecież Austriak zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata! Jeśli założymy, że to nie Kryształowa Kula jest tym, co przede wszystkim chce osiągnąć w tym roku, to idzie mu naprawdę znakomicie. A wydaje się, że takie założenie należy przyjąć! Schlierenzauera nie było w Sapporo, zabraknie go także w Willingen. Był za to... w Dubaju. Wśród najwyższych na świecie i ociekających bogactwem arabskich szejków wieżowców regenerował się przed ostatecznymi przygotowaniami przed Soczi. Ponoć także niezbyt wymagającymi - trenerzy nie chcą przetrenować brązowego medalisty olimpijskiego z Vancouver. 

Takie zdystansowanie się od skakania może mieć zbawienne skutki. Możliwości Austriaka wciąż są tak samo ogromne, jak do tej pory. Mówi się jednak o lekkim znudzeniu skokami Tyrolczyka. Myślę, że może to skłonić Schlierenzauera do zakończenia kariery po tym sezonie. O tym zresztą już wspominał. Jednego jestem pewien - nie zaprzestanie skakania, dopóki nie zdobędzie olimpijskiego złota. W Soczi może się to udać. Jeśli teraz naładuje baterie, może odpalić, tak jak to najlepiej potrafi. Jeżeli zostanie mistrzem olimpijskim, w wieku 24 lat będzie mógł nazwać się skoczkiem spełnionym. Ma na swoim koncie dwie Kryształowe Kule, dwie wygrane w Turnieju Czterech Skoczni i dwa tytuły mistrza świata - na skoczni do lotów oraz na obiekcie dużym. Tytułów drużynowych nie liczę. Oprócz tego, pobił utrzymujący się przez długie lata rekord Mattiego Nykaenena w liczbie zwycięstw w pojedynczych konkursach Pucharu Świata. To stawia go już teraz wśród największych tego sportu. 

Nie wszyscy przepadają za Schlierenzauerem, zarzucając mu gwiazdorstwo. Ale wielkie nazwiska skoków narciarskich nie zawsze były kryształowymi postaciami. Wystarczy wspomnieć, że Sepp Bradl był zagorzałym zwolennikiem Hitlera, Hans-Georg Aschenbach przyznał się do brania dopingu, Matti Nykaenen zatonął w alkoholu i był dwukrotnie aresztowany, a Jens Weissflog potrafił pokazać środkowy palec do kamery po skoku... Charakter Schlierenzauera jest jaki jest. Sam nie przepadam za zachowaniem, jakiego potrafi dopuścić się Austriak. Nie wyobrażam sobie bowiem Adama Małysza, czy Janne Ahonena, którzy pukają się w głowę jak Schlierenzauer w Vikersund pięć lat temu. Dlatego szczególnie cenię dwóch największych mistrzów pierwszej dekady XXI wieku. Oddajmy jednak cesarzowi co cesarskie - Gregor Schlierenzauer jest wybitnym skoczkiem narciarskim.



Wyobraźmy sobie, że Schlieri kończy kariere po tym sezonie. Pierwsze pytanie - co dalej z reprezentacją Austrii? Bardzo możliwe, że u schyłku swojej kariery jest także Thomas Morgenstern. Morgi, który zastanawiał się nad zakończeniem skakania po mistrzostwach w Falun, prawdopodobnie tak też uczyni, szczególnie że groźne upadki w tym sezonie kosztowały go sporo zdrowia. Gdyby dołożył medal olimpijski w Soczi (ma już indywidualne złoto z Turynu), podobnie jak Schlierenzauer nie będzie miał już wiele do zdobycia. Być może w Harrachowie powalczy o trofeum, którego jeszcze nie ma w swoim dorobku - mistrzostwo w lotach, ale Morgi nigdy nie był wybitnym lotnikiem i głównym faworytem zapewne nie będzie. Jeśli Morgenstern i Schlierenzauer, a także zapewne Wolfgang Loitzl i być może Martin Koch odejdą (mówi się także o zmianie trenera z Alexandra Pointnera na Alexandra Stoeckla), zakończy się najwspanialsza era w historii skoków austriackich. Z solidnymi nadziejami na przyszłość w postaci Dietharta, Hayboecka, Krafta czy Poppingera. 

Jako że złota kadra Pointnera stanowiła największą potęgę przez niemal dekadę, może skończyć się pewna era dla skoków w ogóle. Jak będzie wyglądała ta dyscyplina bez Schlierenzauera? Wydaje mi się, że będzie sprawiała wrażenie nieco zubożałej. Co innego, gdyby Gregor miał już ponad 30 lat i jego koniec kariery byłby zupełnie oczywisty. Jeśli topowy sportowiec rezygnuje ze startów w wieku uznawanym za najlepszy do osiągania wyżyn, zawsze czuje się pewien niedosyt. Na pewno czuje go też sam sportowiec, dlatego też w takich przypadkach często zdarzają się powroty do rywalizacji, nawet po kilku latach. Takich rozwiązań zwolennikiem nie jestem, albowiem kończy to się bardzo różnie...

Ale przecież może być tak, że Schlierenzauer jeszcze przez dziesięć lat - lub więcej - będzie brylował w światowych skokach. Wszystko zależy od Soczi. Mam wrażenie, że podobnego zdania używałem przy komentowaniu wielu innych sytuacji... To tylko świadczy o tym, że rosyjskie igrzyska będą niezwykle ważnym wydarzeniem dla skoków narciarskich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz