![]() |
Kamil Stoch po zwycięstwie w Soczi (fot. PAP/EPA / PAP, źródło: onet.pl) |
Ale Kamil swoim pierwszym skokiem rozwiał wątpliwości. I potem - to koszmarne piętnaście minut oczekiwania na drugą serię. Od razu przypomniało mi się analogiczne oczekiwanie rok wcześniej przy okazji MŚ w Predazzo i co najmniej kilka takich oczekiwań za czasów Adama Małysza. W głowie miałem burzę myśli, którą starałem się przerywać stwierdzeniami, że "do złota jeszcze daleko". Aż w końcu nadeszła oczekiwana druga seria. Dwadzieścia dziewięć skoków, a właściwie trzydzieści, bo zgodnie z regulaminem szansę występu w II serii dostał Severin Freund, który zaliczył upadek. Wreszcie na belkę wchodzi Kamil Stoch. Rusza... Już po wyjściu z progu widziałem, że będzie dobrze. Tak samo, jak Apoloniusz Tajner widział to po wybiciu Adama Małysza w skoku po mistrzostwo świata na Miyanomori siedem lat temu... I było dobrze!
Na co trzeba zwrócić uwagę - złoto olimpijskie Kamila zostało wywalczone w niebywałym stylu. Za drugi skok Kamil Stoch otrzymał dwie dwudziestki i trzy noty po 19,5! Co tu dużo mówić - tak latają tylko najlepsi. Słowa uznania także dla Macieja Kota i Jana Ziobry, którzy w pierwszym olimpijskim starcie w karierze spisali się naprawdę dobrze.
Jutro dekoracja medalowa. Dopiero po raz trzeci w historii zimowych igrzysk posłuchamy Mazurka Dąbrowskiego. Po Fortunie i Kowalczyk jest Stoch... Dziękuję za te emocje, Kamilu - oby tak dalej, bo to jeszcze nie koniec tych igrzysk!
Jeszcze nie koniec, a nawet gdyby, to i tak czapki z głów, po tym co pokazywali jego rywale w dzisiejszym konkursie nie wierzyłam, że na "francy" w Soczi da się polecieć dalej niż na ten 101 metr (pomijając Maksimoczkina). Jak Kamil skakał w pierwszej serii to nie chciałam patrzeć, bo w Fiemme sprawdziło się "jak nie patrzę, to wygrywa", bo wtedy siedziałam na zajęciach z laptopem schowanym pod stół, na którym ledwo udało mi się odpalić tabelę live. No ale cieszę się, że ostatecznie patrzyłam. Cieszę się, że "siedzę w skokach", że nie zrezygnowałam po Małyszu, choć nie miałam zamiaru, bo teraz byłoby mi strasznie głupio. A tak przynajmniej mogę być dumna, że "byłam z Kamilem" cały czas podczas jego drogi po złoto ;) Jest super. Jest najlepiej i takie właśnie wieczory tylko mnie upewniają, że podejmuję dobry wybór w życiu próbując sobie przyszłość związać ze skokami :) a niech mi się uda tak jak Kamilowi i będę miała fajną przyszłość ;)
OdpowiedzUsuń