poniedziałek, 31 marca 2014

Czarnków - sezon skoczniołażenia rozpoczęty!

Koniec sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich wcale nie oznacza, że skoczniołaz nie ma co robić. Wręcz przeciwnie - wraz z wiosną zaczyna się sezon na wyprawy skoczniowe. W najbliższym czasie samemu zjawisku postaram się poświęcić szerszą notkę, a na razie prezentuję relację z weekendowego wypadu do Czarnkowa (woj. wielkopolskie), gdzie w latach 60. powstała nieczynna już skocznia narciarska.

Skocznia narciarska w Czarnkowie (fot. Mikołaj Szuszkiewicz)
Jako że miałem zaplanowane spędzenie weekendu w Poznaniu, uznałem że pozwolę sobie na wyskok do najbliższej miejscowości skoczniowej, czyli Czarnkowa. Była to moja osiemnasta wyprawa skoczniowa. Gdy już znalazłem się w Poznaniu, popędziłem na dworzec autobusowy, by wsiąść do pojazdu, który miał odbyć pospieszny kurs do miasta-siedziby powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego. Niestety, pomyliłem kursy i ruszyłem w drogę autokarem, który zatrzymywał się po drodze w prawie każdej miejscowości, toteż na miejscu musiałem się spieszyć...

Czarnków (fot. Mikołaj Szuszkiewicz)
Przez całą drogę obserwowałem za oknem płaskie tereny. Zastanawiałem się więc, czy na pewno jadę do odpowiedniego miasta... Po wjechaniu do Czarnkowa prędko uspokoiłem się, gdyż pojawiły się pagórkowate tereny, co spowodowało, że przestałem mieć jakiekolwiek wątpliwości. Samo miasteczko zrobiło na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie - uroczy rynek i deptak (ul. Kościuszki), zadbane budynki i ulice, ludzie uśmiechnięci. Z braku czasu, do parku w którym znajduje się pozostałość po skoczni, niemalże biegłem. Finisz mojego biegu był niezwykle zadowalający.

Amfiteatr i skocznia w tle (fot. Mikołaj Szuszkiewicz)
W niezwykle urokliwym miejscu przy amfiteatrze ukazał się moim oczom widok, który znałem ze zdjęć w internecie. Dawna skocznia "Pod Grzybkiem". Altanka w kształcie grzybka faktycznie stała na szczycie, zajęta przez pewnego piwosza, któremu wyraźnie nie podobało się to, że robię mu zdjęcia. Dopiero gdy zorientował się że interesuje mnie skocznia, uspokoił się...

Góra rozbiegu i "Grzybek" (fot. Mikołaj Szuszkiewicz)

Widok w dół rozbiegu (fot. Mikołaj Szuszkiewicz)
Skocznia była obiektem naturalnym, dlatego profil zachował się w dobrym stanie. Teoretycznie do amatorskiego skakania nie byłby potrzebny wielki remont, choć oczywiście ze względów bezpieczeństwa skoczkom-amatorom nie polecałbym naśladowania Kamila Stocha i jego kolegów właśnie na czarnkowskim obiekcie. Po skoczni została też pozostałość po stanowisku trenerskim lub sędziowskim.

Pozostałość po stanowisku sędziowskim/trenerskim

Wybieg skoczni (fot. Mikołaj Szuszkiewicz)

Po zrobieniu zadowalającej mnie ilości zdjęć, popędziłem na autobus powrotny. Udało mi się "zaliczyć" siedemdziesiątą ósmą skocznię w mojej karierze skoczniołaza. I wciąż mi mało...

2 komentarze:

  1. Następnym razem polecam prześmigać całą szwajcarię Czarnkowską. Skocznia do remontu, jednak w okolicy można by było zbudować nawet 90 metrówkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kiedyś będę miał więcej czasu, to chętnie... :) Gdyby tylko pojawiła się szansa na remont skoczni, albo na budowę nowej, będę z całego serca kibicował takim inwestycjom. Tak niewiele jest skoczni poza górami, a przecież "nowi Małysze" mogą się rodzić wszędzie!

      Usuń