Nie tylko Austriacy zmieniają swojego szkoleniowca. Przyjrzyjmy się zmianom w pozostałych reprezentacjach...
Teraz ten 61-latek będzie w ojczystej kadrze "nadtrenerem", który zajmie się także współpracą reprezentacji z klubami. Właśnie tego w Finlandii brakowało. Nie istniał żaden program, koordynujący odpowiedni rozwój młodych talentów. Autorytet Kariego Ylianttili powinien tu pomóc. Biorąc pod uwagę zwyżkowe tendencje u Finów, możliwe że ta reprezentacja powróci na należyte miejsce w skokowej hierarchii. W końcu to jeden z pierwszych krajów, w których zaczęto uprawiać skoki narciarskie i od tamtej pory Finowie liczyli się w światowej stawce.
Czesi lubią zapraszać do współpracy starych znajomych. David Jiroutek, który zajmował się czeską kadrą A przez ostatnie 5 sezonów, był już przecież trenerem reprezentacji kilka lat wcześniej. Teraz na stanowisko głównego szkoleniowca wkracza Austriak, który był bezpośrednim poprzednikiem Jiroutka (i niebezpośrednim następcą, którym zostaje dopiero teraz - zagmatwane!). Tym Austriakiem jest Richard Schallert. Na wielkie triumfy nasi południowi sąsiedzi czekają z wielkim utęsknieniem. Na ile jest w stanie pomóc im Schallert? Za jego pierwszej kadencji nie osiągali wszak spektakularnych sukcesów, pamiętają jednak z pewnością o tym, że to austriacki szkoleniowiec wprowadził do światowej czołówki Romana Koudelkę.
Skoczek z Lomnic nad Popelkou bardzo dobre sezony przeplata bardzo przeciętnymi i być może zatrudnienie Schallerta ma spowodować zwyżkę formy. Bardzo ważnym zadaniem dla nowego-starego trenera będzie wprowadzenie na "salony" nowych twarzy, bo tego zdecydowanie brakuje tej reprezentacji. Czy Schallert sprawdzi się lepiej niż Jiroutek? Nie jestem co do tego przekonany, ale sezon zimowy może pokazać, że bardzo się mylę.
Odejście Davida Jiroutka nie spowoduje tego, że jego brat Jakub będzie osamotniony w gnieździe trenerskim, jako że... sam nie będzie trenował już reprezentacji Włoch. Krewcy południowcy postawili na uznaną markę, choć to uznanie posiada jak dotąd jedynie w skokach kobiecych. Mowa o Paolo Bernardim, który z sukcesami prowadził amerykańskie skoczkinie (pod jego okiem Puchar Świata i mistrzostwo świata zdobyła Sara Hendrickson). Żywiołowy trener może spowodować, że we Włoszech wreszcie skończy się okres wyjątkowej skokowej mizerii.
Podobnie jak Włosi, na krajową opcję postawili Francuzi. Żegnając się z Matjażem Zupanem, na stanowisko powołali Gerarda Colina, dawniej przeciętnego skoczka mającego za sobą dwa starty olimpijskie. Trudno powiedzieć, jakie właściwie są możliwości nowego trenera, gdyż postacią anonimową nie jest jedynie na krajowym podwórku. Zupana natomiast przygarnąć chcą do siebie Rosjanie, którzy stwierdzili, że krajowi trenerzy nie radzą sobie należycie. Nowym trenerem Sbornej miał być jednak ktoś rozumiejący słowiańskie dusze. Tym sposobem padło na dobrze znanego kibicom Zupana. Kontraktu jeszcze nie podpisano, ale włodarzom rosyjskich skoków nie przeszkadzało to ogłosić koncepcji z Zupanem na czele reprezentacji jako najbardziej pożądanej w kontekście planów na nadchodzący sezon.
W sztabach szkoleniowych pozostałych czołowych reprezentacji na poważne zmiany personalne się nie zanosi. Zostają więc Schuster, Stoeckl, Janus, Kruczek, czy Kuenzle. Nowymi twarzami będą praktycznie jedynie Klinga i Colin, bowiem Kuttina, Schallerta, czy Bernardiego fani skoków doskonale znają. Szkoleniowcom, których od nowego sezonu czeka praca z nową ekipom życzę powodzenia. Trener bowiem bardzo często jest - słusznie bądź nie - kozłem ofiarnym, kiedy tylko zawodnikom przestają wychodzić dalekie skoki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz