sobota, 12 kwietnia 2014

Laury Skoczniołaza 2014 - cz. 2

Przyszedł czas na przedstawienie laureatów Laurów Skoczniołaza w kategoriach, które nie zmieściły się w notce opublikowanej tydzień temu. A są to kategorie nie tyle ważniejsze, co chyba najbardziej typowe dla podsumowujących sezon plebiscytów.

SKOK SEZONU

Nie da się spamiętać wszystkich skoków, które zostały oddane w przeciągu całego sezonu, ale z pewnością są takie, które wyróżniły się znacząco i zrobiły na wszystkich widach ogromne wrażenie. Po tym sezonie trudno będzie zapomnieć szczególnie o jednym skoku - próbie Kamila Stocha z pierwszej serii konkursu olimpijskiego na normalnej skoczni w Krasnej Polanie (105,5 metra). Tak ustawić pod siebie całe zawody, w dodatku o najwyższej randze, potrafią tylko mistrzowie. Przypomina się chociażby skok na 102 metry Adama Małysza z Mistrzostw Świata na Miyanomori w 2007 roku... Stochowi zdarzyły się w przeciągu tego sezonu skoki ładniejsze stylowo, niż ten z Soczi. Tutaj rozjechały mu się nieco narty przy lądowaniu, jednak lot był perfekcyjny. Skok ten był przede wszystkim potwierdzeniem tego, że Stoch został idealnie przygotowany do imprezy docelowej. Nie mam wątpliwości, że zostanie zapamiętany jako jeden z najwspanialszych momentów historii polskiego sportu.

TU MOŻNA OBEJRZEĆ SKOK KAMILA STOCHA

TRENER SEZONU

Werner Schuster (fot. Reuters, źródło: onet.pl)

Wybór w tej kategorii był dla mnie bardzo trudny i być może nie spodoba on się najbardziej oddanym fanom reprezentacji Polski, ale... Łukasz Kruczek osiągnął jako trener w tym sezonie złote góry. Doprowadził do podwójnego mistrzostwa olimpijskiego swojego zawodnika, na skokowych salonach zabłysnęli Jan Ziobro czy Krzysztof Biegun. Trudno jednak odmówić osiągnięć o podobnej wielkości szkoleniowcowi kadry niemieckiej, Wernerowi Schusterowi. I to właśnie jego zdecydowałem się wyróżnić w tej kategorii. Na korzyść Austriaka pracującego z Niemcami przeważył wynik w drużynowym konkursie w Soczi. Podczas gdy Polacy nie zmieścili się na podium, złoto naszych zachodnich sąsiadów było być może symbolem zmiany warty w skokach narciarskich (choć wcale nie jest to przesądzone!). Konsekwentnie budowana przez Schustera drużynowa siła Niemców znalazła swoje odzwierciedlenie w najważniejszym momencie. To jednak powoduje, że oczekiwania wobec trenera będą w najbliższym sezonie przeogromne!

DRUŻYNA SEZONU

Niemcy - mistrzowie z Soczi. (fot. PAP, źródło: polskatimes.pl)

Zdobyli mistrzostwo olimpijskie, pokonując mistrzów najważniejszych imprez ostatnich lat - Austriaków. Szerokim składem wprowadzili się do ścisłej światowej czołówki. Podopieczni Trenera Sezonu. O "Niemieckiej ofensywie" pisałem już na początku sezonu. W Soczi pokazali klasę, a gdyby patrzeć na reprezentację Niemiec szerzej, to drużyna ta ma przecież także mistrzynię olimpijską, Carinę Vogt. Genialną końcówkę sezonu miał Severin Freund, lider ekipy. W pierwszej dziesiątce PŚ utrzymał się Andreas Wellinger, wysoko plasował się Marinus Kraus. A na zapleczu zawodów najbardziej prestiżowych czyha już cała grupa młodych Niemców, którzy mają zamiar podbić skocznie całego świata. Jestem niezmiernie ciekawy, jaką odpowiedź na poczynania Niemców przygotują Austriacy, już pod wodzą naszego dobrego znajomego - Heinza Kuttina...

SKOCZKINI SEZONU

Carina Vogt (fot. Peter Parks/AFP, źródło: onet.pl)

Aż 914 punktów przewagi nad drugą zawodniczką w klasyfikacji PŚ. Aż piętnaście wygranych konkursów - zdecydowana większość, pobity rekord Schlierenzauera w ilości zwycięstw w jednym sezonie i wręcz nieprzyzwoicie przeskoczony rekord Adama Małysza dotyczący procentu zwycięskich zawodów. Dokonała tego filigranowa Sara Takanashi. Czy po tak rewelacyjnym sezonie młodej Japonki którakolwiek inna skoczkini powinna być w ogóle brana pod uwagę w tej kategorii? Otóż tak. Dla mnie Skoczkinią Sezonu 2013/14 była wspomniana wyżej przeze mnie Carina Vogt. Cały sezon Pucharu Świata w minionym sezonie chował się bowiem przy pierwszych, historycznych zmaganiach Pań w ramach igrzysk olimpijskich. Zwyciężczyni z Soczi przejść miała raz na zawsze do annałów sportu jako pierwsza mistrzyni w skokach i symbol początków tej konkurencji w wydaniu jak najbardziej profesjonalnym. Sarę Takanashi prawdopodobnie zjadła presja. Zresztą nie był to pierwszy raz, podobna sytuacja miała miejsce na MŚ w Predazzo, gdzie przegrała z Sarą Hendrickson. W Soczi Japonka nie znalazła się nawet na podium. Wygrała Vogt, która zachowała zimną krew i odparła atak doświadczonej Austriaczki Danieli Iraschko-Stolz. Wyróżnienie trafia do Niemki, ale wydaje mi się, że Takanashi może zdobyć jeszcze niejedno olimpijskie złoto. Nie będzie już jednak tą pierwszą...


SKOCZEK SEZONU

Ponieważ nie chcę nie-wiem-który-raz rozpływać się nad tym skoczkiem, uznałem że obraz, tak jak pewien popularny wyrób cukierniczy, wyrazi więcej niż tysiąc słów.

Kamil Stoch (fot. Grzegorz Momot/PAP, źródło: onet.pl)

ŚWIATOWY LAUR SKOCZNIOŁAZA 

Noriaki Kasai (fot. PAP, źródło: onet.pl)

Na koniec, podobnie jak w zeszłym tygodniu, przyznaję specjalny Laur Skoczniołaza. Tym razem odnosi się nie tylko do polskiego podwórka, ale do międzynarodowego podwórza skoków narciarskich. Zawodnik, któremu przyznaję to specjalne wyóżnienie, zachwycił wszystkich, nawet tych, którzy zmagania skoczków śledzą od święta. W Pucharze Świata zadebiutował pod koniec lat osiemdziesiątych. W sezonie 2013/14 stał się najstarszym w historii zwycięzcą zawodów, wygrywając konkurs lotów narciarskich w Austriackim Tauplitz. W Soczi zdobył indywidualne srebro na dużej skoczni i medal brązowy w drużynie. Blisko 42-letni Noriaki Kasai, choć utytułowany i znany wszystkim od wielu lat, był niebywałym objawieniem. Japończyk pokazał, że nawet po czterdziestce zawodowy sportowiec może odnosić wielkie sukcesy. Chyba wszyscy młodzi skoczkowie rywalizujący z nim, mają ogromny szacunek do starszego kolegi ze skoczni, który mógłby przecież być ich ojcem. Jednak... na razie Kasai ojcem nie jest, może się to jednak zmienić, gdyż kilka dni temu skoczek ogłosił, że szykuje mu się wesele. Narzeczonym kibicuję z całych sił!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz